Tekst alternatywny

Pożegnanie z Berlinem

Wrzutka…

Pożegnanie z Berlinem

Wbrew pozorom nie zajmę się dziś stosunkami polsko-niemieckimi, a z pewnością nie w ich doraźnym aspekcie. Tytuł pożyczyłem z powieści Christophera Isherwooda, który stał się inspiracją do musicalu „Cabaret”, a ten mistrzowsko przeniósł na ekran Bob Fosse. Do dziś dźwięczą nam w uszach piosenki z tamtego filmu śpiewane przez Lizę Minnelli i Joela Greya, jednak szczególne wrażenie robi odmienna od innych pieśń „Nasz będzie jutrzejszy dzień”, wykonywana przez chłopaczka, którym okazuje się aktywista Hitlerjugend. Podobnie jak całe  towarzystwo zebrane w piwiarni, z wyjątkiem jednego starego robociarza, przemienia się w trakcie śpiewu w zwarty tłum zagorzałych nazistów, a piękne młode twarze deformuje fanatyzm i zacietrzewienie. Ciary chodzą po plecach, bo wiemy, jak się to skończy. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by przewidzieć, że podobni im młodzi ludzie zginą pod Stalingradem, a robociarza pochłonie ogniste piekło podczas nalotu dywanowego w Hamburgu lub Dreźnie. Od dawna męczy mnie co innego. Owa granica, która dzieli ludzi ogarniętych godnym poczuciem wspólnoty od współuczestników zbrodni. Gdzie kończy się chwalebny patriotyzm, a zaczyna szowinizm? Czy nie można było poprzestać na wspólnym radosnym piciu piwa? Dlaczego to, co przytrafiło się Niemcom, nie ukąsiło nigdy Polaków? I jak wielka jest różnica między naszym marszem wolności a parteitagiem w Norymberdze, mimo że specjaliści od pedagogiki wstydu usiłują wmówić, że to jedno i to samo. Czy wywołała to obsesja na punkcie mocarstwowości, której nikt (łącznie z tymi wołającymi: „Na Kowno!”) u nas nie traktował poważnie? Czy też brak busoli pozwalającej wskazać granice, której przekroczyć nie można? Pomiędzy obroną narodowego interesu a realizowaniem go kosztem innych zionie przepaść. U nas wspomnianą busolą było chrześcijaństwo, a ściślej mówiąc – katolicyzm, wzbogacony wiekami tolerancji i koegzystencji. Z patriotyzmem jest bowiem jak z solidarnością, o czym mówił nasz papież w Gdańsku – solidarność to jeden człowiek razem z drugim, nigdy przeciw drugiemu! I dlatego w naszym dorobku jest dobrowolna unia obojga narodów, a Niemcy mają na swym koncie dwie wojny światowe.

Marcin Wolski
albicla.com/MarcinWolski
źródło: Gazeta Polska | www.gazetapolska.pl