Raz na poruno
Wprawdzie ciągle wierzę w zwycięstwo Dudy w pierwszej turze, „ale urna jest przejrzysta, a opcje są dwie”. Dobrze więc czasami uruchomić własną wyobraźnię i wyobrazić sobie, co by było gdyby? Po rządach Olka Kwaśniewskiego pozostał mi w pamięci wstyd i gniew, po Bronku Komorowskim tylko wstyd i poczucie zażenowania, gdyby jednak zdarzyła się jakaś wyborcza katastrofa… Co z majestatem Rzeczypospolitej, co z tradycjami pod rządami człowieka, który nie cierpi polskiej tradycji bardziej niż Tusk i nigdy nie miał kontaktu z Duchem Świętym, jak choćby jego warszawska mentorka Hanka Banko-matka? Love parady zamiast procesji Bożego Ciała, piwo Zimny Lech serwowane na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego w każdą miesięcznicę smoleńską dla kombatantów KOD-u. Edukacja seksualna w domu i zagrodzie. Pogonienie Amerykanów z Polski. Po co nam baza na przykład w Orzyszu, wystarczy ta w Ramstein w Niemczech. Zamiast przekopu Mierzei akwapark i cyrk rosyjski, zamiast Centralnego Portu Lotniczego – strefa relaksu i pięć orlików. Dalsza wymiana nazw ulic, teraz już w całym kraju, z niesłusznych na słuszne. Po co nam ksenofob Sienkiewicz, reakcjonista Krasiński czy przedstawiciele kleru Krasicki i Kopernik? Że co, że nawet komuniści ich nie ruszali? To prawda, ale komuniści nie mieli mandatu społecznego. Prywatyzacja TVP i wyczyszczenie mediów z pisowskich złogów – jeden prezydent, jeden kierunek, jedna „Gazeta”! Świętapaństwowe bez klerykalnego ceremoniału. W każdym mieście przynajmniej jedna dzielnica dla muzułmańskich kolonistów. Świątynia Opatrzności zamieniona w meczet. Zamiast Muzeum Powstania Warszawskiego Muzeum Nietolerancji. Co tydzień zbiorowe homo-śluby udzielane przez prezydenta. A opozycja we Wronkach, Barczewie, Łupkowie, Darłówku, Fordonie będzie mogła sobie dziarsko pośpiewać. „Przeżyliśmy generała, przeżyjemy i Rafała!”.
Marcin Wolski