Są jeszcze miejsca, gdzie można pooddychać Polską
Jedną z moich pasji są narty, a ukochaną dla mnie górą zawsze będzie „Kasprowy”. Każdego roku, po wyjściu z kolejki linowej przypinałem narty i w drodze do kotła Hali Goryczkowej przystawałem na chwilę spozierając na doliny ścielące się ku Bałtykowi. Miałem wtedy wrażenie, że stoję na czubku Polski. I wówczas, zaciągnąwszy się haustem krystalicznie czystego powietrza myślałem, w jak pięknym kraju Pan Bóg dał mi zamieszkać.
Dziś w południe byłem na spotkaniu przedświątecznym w krakowskim Wydawnictwie ARCANA. Przyszli ludzie o gorących sercach i pięknych umysłach – bez reszty oddani naszej ojcowiźnie. A kiedy nadszedł moment przełamania się opłatkiem, choć było tłumnie i ciasno, znów się poczułem jak na szczycie Kasprowego i przez moment wydawało mi się, że oddycham Polską.
W prezencie gwiazdkowym dostałem najnowszy numer Dwumiesięcznika ARCANA.
Mam zwyczaj, że wertowanie nowej książki zaczynam od końca. I właśnie na ostatniej stronie zeszytu znalazłem świąteczną perełkę, bożonarodzeniowe świecidełko. Redaktor emeritus dwumiesięcznika ARCANA, profesor Wydziału Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego Andrzej Nowak podsumowując kończący się Rok Powstania Styczniowego pisze, cytuję za Panem Profesorem:
„A więc – zapytam – jesteśmy coraz gorzej urodzeni, coraz gorsi? Gdyby tak działał ten mechanizm, to lepiej byłoby nie powstawać – oszczędzać szlachetną krew elit I Rzeczypospolitej? Przecież jednak to była krew także targowiczan. A gdyby nie było powstańców przeciwko targowickiej hańbie – powstańców Kościuszki, to może wychowani w duchu kultu „starej, dobrej krwi” kolejne pokolenia marniałyby w moralnej nędzy zgody na zniewolenie? (…) To jakim cudem, po upływie krwi i prześladowaniach po powstaniu 1830 roku, znaleźli się ci, którzy powstali w 1863? A po hekatombie 1863 – skąd wzięli się żołnierze legionów sierpnia 1914, potem obrońcy Polski Sierpnia 1920? A potem pokolenie Baczyńskiego, Piwowara, Gajcego – Września 1939, Kwietnia 1940, Sierpnia 1944 – czy było naprawdę gorsze od tego ze Stycznia 1863? Nie. Ten mechanizm nie działa inaczej. Owszem – straty fizyczne i materialne związane z kolejnymi ofiarami walki o polską godność są wielkie, ale to dzięki nim, dzięki sile zobowiązania, przykładu, jakie one niosą (także poprzez obrazy, poprzez wielkie wiersze i małe wierszyki (…) właśnie polskość się poszerzała, szła dalej przez historię – do owych „plebejskich”, „nieelitarnych” grup. I w nich – czasem w dzieciach tych, którzy zdzierali buty powstańcom roku 1963 i donosili pobliskim kozakom, że złapali „buntowników” – odnajdywała się nowa elita. Nie mniej bohaterska, oddana sprawie polskiej wolności od tej „starej”.
Teraz, to prawda, czujemy przerażenie, że może „kakogenika” II Wojny i PRL, wzmocniona najbardziej upadającym przesłaniem republiki kolesiów z III RP, z „GW”, TVN, itp. – że ona może naprawdę okaże się zabójcza.
Ale tak nie będzie. O tym, że tak nie będzie mówi najlepiej jeszcze jeden poeta (…). To wiersz o nas dzisiaj, i o powstaniu – jako jedynym godnym wyjściu z sytuacji upodlenia przez sąsiednie imperium (…).
To ten wiersz:
Może to jednak źle, że rozpada się samo
pojęcie obowiązku wobec ojczyzny?
Że gorliwi służalcy i dobrze płatni oprawcy
nie tylko nie poniosą kary, ale siedzą
w swoich willach i piszą pamiętniki,
odwołując się do wyroku historii?
Nagle ukazał się nieduży kraj, zamieszkany
przez małych ludzi, w sam raz na prowincję
zdalnie sterowaną przez imperium.
Może więc nie mylił się Jan Jakub Rousseau,
kiedy doradzał, zanim oswobodzi się
niewolników, najpierw ich wykształcić i oświecić?
Żeby nie zmienili się w stado pyszczków
węszących za żerem, do których zbliża się
szczurołap ze swoim fletem i prowadzi ich
w jaką zechce stronę.
Flet szczurołapa wygrywa piękne melodie,
głównie z repertuaru „naszej małej stabilizacji”.
Obiecują one globalne kino i błogie wieczory
z puszką piwa przed telewizyjnym ekranem.
Minie jedno, może dwa pokolenia i młodzi
odkryją nieznane ich ojcom uczucie wstydu.
Wtedy dla swego buntu będą szukać wzorów
w dawno zapomnianej antyimperialnej rebelii.
(Czesław Miłosz, Flet szczurołapa, z tomu Wiersze ostatnie, 2003)
Tyle cytatów.
Boże Narodzenie za pasem. Bóg się rodzi! Moc truchleje!
Więc składając wszystkim, bez wyjątku Gościom mojego blogu najserdeczniejsze Życzenia Świąteczne i Noworoczne, na ten wyjątkowy czas, pozostawiam Państwa z wybranym przez pana profesora Andrzeja Nowaka wierszem Czesława Miłosza.
A przy świątecznych stołach przypomnijcie uśpionym słowa pana młodego z Wesela:
Sen, muzyka, granie, bajka. […]
spać, bo życie zbyt zawiłe,
trza by mieć ogromną siłę,
siłę jakąś tytaniczną,
żeby być czymś na tej wadze,
gdzie się wszystko niańczy w bladze –
Sen, muzyka, granie, bajka
To już tak po uszy sięga,
Los: fatyga, czas: mitręga.
Pozdrawiam Państwa jak zawsze serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)