Wróg Ludu…
Taśmy prawdy i szmaciarze
Po zdjęciu opublikowanym przez tygodnik „wSieci”, na którym widać uśmiechniętego premiera Tuska na miejscu tragedii w Smoleńsku 10.04.2010 r., niewiele – wydawało się – może już szokować. Jeżeli zdjęcie jest autentyczne, to Polską rządzą dzisiaj ludzie, którym podawanie ręki jest dyshonorem, a jedynym miejscem ich pobytu powinno być więzienie.
Dosłownie kilka godzin później portal internetowy „Newsweeka” opublikował taśmy z nagraną rozmową dwóch działaczy PO, załatwiających posady w zamian za poparcie rywala Grzegorza Schetyny Jacka Protasiewicza. Praca w spółce, w której skarb państwa ciągle ma sporo do powiedzenia, stała się nagrodą za odpowiednie głosowanie. Rozmowa została nagrana przed pierwszą turą wyborów regionalnych w PO, którą Protasiewicz wygrał właśnie jednym głosem. Tym kupionym. Nie są to negocjacje koalicyjne, gdzie zwyczajowo dzieli się rządowe lub samorządowe funkcje w zamian za poparcie władzy, tylko partyjne głosowanie, w którym na naszych oczach rozdrapuje się majątek skarbu państwa. Z całą pewnością przekroczono granice zwykłego przestępstwa. Taśmy zostały opublikowane przez dwa bliskie obozowi władzy portale redakcji „Newsweeka” i „Gazety Wyborczej”. Można domniemywać, że jest to zemsta ludzi Schetyny na premierze. Tylko że po tak mocnym strzale rozejmu raczej już nie będzie. Schetyna to w klubie PO przynajmniej kilkanaście głosów, bez których nie da się w obecnym sejmie sklecić żadnej większości rządowej. Tusk albo będzie musiał się pogodzić z powtórzeniem głosowania na Dolnym Śląsku i wielkim powrotem Schetyny, albo zupełnie bezceremonialnie Schetynę uciszy. W takiej sytuacji nowych taśm prawdy, kompromitujących filmów i zdjęć pojawi się jeszcze więcej.
Koalicja rządowa trzeszczy w szwach coraz mocniej. Wszystko to byłoby niesłychanie intrygujące, gdyby nie obraz elit rządzących Polską: szmaciarze gorsi od pierwowzoru przedstawionego przez Janusza Szpotańskiego. Szpotański nie wymyślił, że prawdziwy szmaciarz może chodzić w garniturze od Armaniego, prezentować kosztowne zegarki i jeździć najnowszym modelem mercedesa. Nie wymyślił, bo za te garnitury, zegarki i samochody płacimy z własnych kieszeni, a szmaty i tak widać na wierzchu.
Tomasz Sakiewicz