Tydzień w Klubach „GP” | 02.03.2022 r.
Klubowicze uczcili pamięć o bohaterach
W Waksmundzie uczczono 75. rocznicę śmierci Józefa Kurasia „Ognia”, Żołnierza Wyklętego, jednego z najważniejszych postaci powojennego podziemia niepodległościowego, dowódcy Zgrupowania Partyzanckiego „Błyskawica”.
Józef Kuraś urodził się 23 października 1915 roku w Waksmundzie koło Nowego Targu w góralskiej rodzinie, wychowywany w atmosferze przywiązania do ideałów niepodległej Polski i ruchu ludowego. Nie zamierzał być zawodowym wojskowym. Po służbie zasadniczej w 2. Pułku Strzelców Podhalańskich i w Korpusie Ochrony Pogranicza powrócił do domu, do pracy na roli. W 1939 roku walczył jako podoficer 1. PSP. Na tym odcinku frontu oddziały Wojska Polskiego musiały walczyć przeciw jednostkom niemieckim i słowackim, które również napadły na Polskę. Po powrocie do wsi od razu zaangażował się w konspirację niepodległościową. Został żołnierzem w Organizacji Orła Białego i w ZWZ. W 1941 roku związał się z regionalną organizacją o nazwie Konfederacja Tatrzańska. Stawiała ona sobie za cel udowodnienie, że górale to Polacy, wbrew propagandzie zdrajców z Goralenvolku. Do Konfederacji Tatrzańskiej równocześnie należeli członkowie ZWZ i podziemnego Stronnictwa Ludowego.
W czerwcu 1943 roku Niemcy zamordowali żonę Kurasia, jego 2,5-letniego syna oraz ojca, a następnie podpalili zabudowania, nie pozwalając ich gasić. Kuraś przyjął wówczas pseudonim „Ogień”. Wtedy był żołnierzem oddziału partyzanckiego Armii Krajowej, później dowódcą Oddziału Ludowej Straży Bezpieczeństwa – podległej ludowcom związanym ze strukturami cywilnymi Polskiego Państwa Podziemnego w Nowym Targu. W 1944 roku był też dowódcą oddziału egzekucyjnego Powiatowej Delegatury Rządu. Józef Kuraś „Ogień” zginął w lutym 1947 roku. Według relacji świadków, osaczony przez Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Ostrowsku usiłował popełnić samobójstwo. Zmarł dzień później w szpitalu w Nowym Targu. Miejsce jego pochówku dotychczas nie zostało odnalezione.
Publicystyka peerelowska nie pozostawiła na nim i jego żołnierzach suchej nitki. Zrobiono z nich bandę rabunkową, a ich dowódcę – czarnym charakterem o rękach splamionych krwią niewinnych ludzi, w tym Żydów, co stało się pretekstem do obwołania go antysemitą. Wielu historyków uważa, iż skrzywienie życiorysu „Ognia” to majstersztyk komunistycznej propagandy. A mimo to pamięć i legenda mjr. „Ognia” trwają do dziś, nie tylko na Podhalu, lecz także w całej Polsce.
NOWY SĄCZ | W uroczystościach 75. rocznicy śmierci Józefa Kurasia „Ognia” wzięła udział delegacja klubowiczów „GP” Nowy Sącz im. J. Olszewskiego, minister Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Kasprzyk, parlamentarzyści, samorządowcy ziemi nowotarskiej, zakopiańskiej, nowosądeckiej, oświęcimskiej, wadowickiej i krakowskiej, liczne poczty sztandarowe. Przejmującą homilię wygłosił ks. dr hab. Henryk Majchrzak, a minister Jan Kasprzyk w swoim wystąpieniu przedstawił wielkie poświęcenie bohatera i jego bezwarunkową miłość do ojczyzny do samego końca. Przewodniczący klubu „GP” Tomasz Baliczek przypomniał genezę powstania Armii Krajowej i jej działalność w czasie II wojny światowej, zaś Tadeusz Giza, senior rodu, syn generała Wojska Polskiego Józefa Gizy, podzielił się wspomnieniami z dziejów swojej rodziny, walczącej czynnie o wolną Polską w czasie II wojny światowej i prześladowanej przez komunistów w latach powojennych.
GLIWICE | Klubowicze gliwickiego klubu „GP” i Strzelcy Rzeczypospolitej pamiętali o 81. rocznicy pierwszego zrzutu cichociemnych – spadochroniarzy AK na tereny okupowane przez Niemców. Pod pomnikiem „Gliwiccy Cichociemni” złożono wiązanki kwiatów i zapalono znicze. Pierwszy zrzut był próbny, samolot angielski zbłądził ciemną nocą i polscy oficerowie skakali na teren włączony do Rzeszy – pod Dębowcem w ziemi Cieszyńskiej, 60 km na południe od Gliwic. Po wielu przygodach szczęśliwie dotarli do Warszawy. Misja się udała i można było rozpocząć dalsze zrzuty przeszkolonych w Wielkiej Brytanii żołnierzy dywersantów i kurierów politycznych. Żołnierze ci lecieli ciemną nocą nad terytorium wroga. Niektórzy zostali zestrzeleni, zginęli wraz z angielską załogą. Uczestniczyli w każdej niemal operacji wojskowej Armii Krajowej. Byli elitą wspierającą konspirację, walczyli i ginęli na swoich posterunkach z rąk armii niemieckiej i armii sowieckiej. Końca wojny nie doczekało 101 z 316 cichociemnych, ośmiu zamordowała Polska Ludowa. Prawie wszyscy żyjący znaleźli się w więzieniach UB i NKWD, a około 50 wywieziono do sowieckich łagrów. Kilkudziesięciu potajemnie wyemigrowało, nie znajdując miejsca w ojczyźnie, za którą przelewali krew.
TYCHY | Delegacja klubu „GP” w Tychach wraz z przedstawicielami Związku Sybiraków w Tychach złożyła kwiaty oraz zapaliła znicze pod pomnikiem poświęconym Zesłańcom Sybiru, który znajduje się na rondzie u zbiegu ulic Sikorskiego i Armii Krajowej. W intencji nieżyjących już zesłańców odmówiono dziesiątkę różańca oraz „Wieczny odpoczynek”. W kilku słowach prowadzący uroczystość Janusz Jabłoński wspomniał gehennę zsyłanych na Syberię od 10 lutego 1940 roku. Głos zabrała również przedstawicielka Związku Sybiraków pani Ewa Gorczyca, która dała świadectwo wydarzeniom rozpoczętym w 1940 roku. Wspomniała również historię zsyłek na Syberię ze Śląska rozpoczętych tuż po wojnie. Zesłano wtedy na nieludzką ziemię około 50 tys. Ślązaków.
10 lutego 1940 roku to dzień szczególnej pamięci o Polakach przesiedlonych przymusowo na zachodnią Syberię i w północne obwody Rosji. Ten tragiczny epizod naszej historii rozpoczął się o świcie. W tym dniu na wschodnich kresach Rzeczpospolitej rozpoczęła się pierwsza masowa wywózka Polaków do sowieckich łagrów, oficjalnie nazywana „przesiedleniem”. Objęła ponad 220 tys. osób: urzędników państwowych, m.in. sędziów, prokuratorów, policjantów, działaczy samorządowych, leśników, a także właścicieli ziemskich i osadników wojskowych z rodzinami. Wywiezieni trafili do północnych regionów ZSRS, w okolice Archangielska oraz do Irkucka, Kraju Krasnojarskiego i Komi.
Po 1939 roku polskie tereny znajdujące się po sowiecką okupacją stały się areną represji skierowanych pod adresem Polaków. Sowiecka okupacja objęła tereny zamieszkane przez 13 mln ludzi, z czego około 5 mln stanowili Polacy. Już od grudnia 1939 roku starannie przygotowywano akcje przesiedlenia dużej części Polaków na zachodnią Syberię i na północ Rosji. Akcję przesiedlenia przygotowywało i prowadziło NKWD. Celem było zniszczenie świadomości narodowej Polaków, rozbicie wspólnoty i osłabienie społeczeństwa poprzez eliminację elit społecznych. Deportacja polegała na brutalnym wtargnięciu siepaczy NKWD do domów, majątków i mieszkań Polaków, gdzie niszczono dobytek, kradziono, profanowano symbole religijne, poniżano i znęcano się nad ludnością. W niektórych przypadkach nie pozwalano nawet przesiedleńcom na zabranie żywności czy niezbędnej odzieży, w innych pozwalano tylko na przedmioty pierwszej potrzeby. Ich los był przerażający. Po przybyciu na miejsce lokowano ich w barakach, mówiąc, że mają zapomnieć o zgniłej Polsce i że nigdy już nie opuszczą tego miejsca. Oczywiście Polacy musieli pracować, i to bardzo ciężko. Czterdziestostopniowe mrozy, głód i wycieńczenie powodowały, że śmierć zaczęła zbierać swoje żniwo. Dokładna liczba ofiar nie jest znana. Szacuje się, że życie straciło od 100 tys. do 320 tys. osób w ciągu dwóch lat. Różne źródła podają też różną liczbę przesiedleń. Źródła najmniej wiarygodne, czyli NKWD, notują znacznie zaniżoną liczbę 330–340 tys. ludzi. Historycy twierdzą, że było to ponad milion osób.
***
TCZEW – KLUB „GP” KOLEJARZY | nową przewodniczącą została Marika Wohlert, tel. 882 657 684, e-mail: klubgp.tczew.kolejarze@gmail.com. Jarosławowi Szałajdzie dziękuję za dotychczasową współpracę.