W obronie układu
Czy słyszeliśmy w mediach głosy oburzonych, gdy Platforma i PSL przeprowadzały skok na Trybunał Konstytucyjny, łamiąc zasady zapisane w Konstytucji i umożliwiając wybór sędziów Trybunału na zapas, przed upływem kadencji, po to tylko, by zawczasu mianować swoich zwolenników? Gdy Prawo i Sprawiedliwość zmienia wadliwą ustawę, nagle pojawia się chór obrońców demokracji, którzy owszem, przyznają, że Platforma naruszyła prawo, ale dla dobra układu, który dotąd rządził, nie należy niczego poprawiać. Gdyby Trybunał uczynić usłużnym wobec Platformy, mógłby sparaliżować działania nowej większości sejmowej i nowego rządu. Czy można uznać, że Trybunał Konstytucyjny jest najwyższą władzą w Polsce? Nie, jest instytucją, która ma pilnować przestrzegania Konstytucji. Najwyższą władzą jest Parlament, a nie sędziowie z partyjnego nadania.
Rzekomi obrońcy demokracji są w panice. Nie dlatego, że tracą wygodne narzędzie do obrony przegranego układu. Głównie dlatego, że spodziewają się dalszych zmian, przede wszystkim w publicznych mediach. Co się stanie, gdy najczęściej oglądane programy telewizyjne przestaną kłamać? Gdy ich odbiorcy dowiedzą się o prawdy o aferach, które dotąd starannie ukrywano za kotarą manipulowanych informacji i stronniczych opinii? Gdy okaże się, że wiele z wędrujących od programu do programu gwiazd polityki, to zwykli przekręciarze i oszuści? Gdy programy „pięciu na jednego”, w których dziennikarz bywał nieformalnym rzecznikiem rządu (obok czterech innych, starannie dobranych rzeczników), zastąpione zostaną prawdziwą dyskusją?
W niedzielny wieczór mieliśmy w TVP Info prawdziwy pokaz chamstwa rodem z podmiejskiego bazaru, chociaż to porównanie z pewnością obraża podmiejskie bazary. Rzadko oglądam programy tej pożal się Boże telewizji, ale popisy osoby, która przedstawiała się jako dziennikarka, zasługują na odnotowanie w księgach rekordów. W normalnej TV ta pani następnego dnia nie miałaby wstępu nawet w pobliże jakiegokolwiek studia, ale oczywiście niczego takiego spodziewać się nie należy. Co oznacza, że szefowie tej pani również powinni dowiedzieć się na portierni przy wejściu do TV, że ich przepustki straciły ważność. Mam nadzieję, że tego doczekamy.
Politycy różnych opcji, które dziś znalazły się w opozycji, zachowują się tak, jakby wybory były dopiero przed nami. Tymczasem wyborcy już się wypowiedzieli i to całkiem jednoznacznie. Teraz należy spełnić ich oczekiwanie dobrych zmian i nowy rząd tego dokona. Zrobi to wbrew histerii starego układu, który – czasem całkiem słusznie – spodziewa się rozmaitych kłopotów. A także wbrew redaktorom paru czasopism i paru stacji telewizyjnych.
W ostatnich tygodniach w Europie zrobiło się niebezpiecznie. O zagrożeniu już dawno wiedziała większość opinii publicznej, ale nie dostrzegali tego politycy, zajęci wyłącznie własnymi kadencjami i własnymi portfelami. Teraz, gdy są poważne powody do obaw, usiłują nam wmówić, że nic się nie stało. Także w Polsce mieliśmy polityków zajętych sobą. To oni rozbroili nasze państwo, rozmontowali nasze służby, przyzwolili na korupcję, zapewnili bezkarność aferzystom. Dzisiaj przebierają się za obrońców demokracji, bo nie chcą zauważyć, że właśnie przegrali wybory. A także, że na tym polega demokracja.
Ryszard Terlecki