Tekst alternatywny

W telewizji pokazali

W telewizji pokazali

Chciałbym jeszcze wrócić na moment do niedawnego Zjazdu Klubów „Gazety Polskiej”. Po zakończeniu wystąpienia posła Antoniego Macierewicza trzymając się niezmiennie tradycji, jak to przystało na konserwatystów, siedliśmy w kilka osób pod miejscową knajpą, tworząc tak zwany profesjonalnie podstolik. Głównym naszym rozmówcą był profesor Andrzej Waśko.

Rozmowa, początkowo lekka i żartobliwa, z czasem przesunęła się w obręb tematów poważniejszych. Stawialiśmy sobie pytania o kondycję intelektualną dużej części naszego społeczeństwa, o naturę tzw. lemingów, gotowych raźno głosować na partię polityczną która w jawny sposób wyciąga im pieniądze z kieszeni i tym podobne sprawy. Wyszło nam tak:

Informacja, informacja i jeszcze raz informacja. I umiejętność tejże informacji przyswojenia.

Największy problem dzisiejszej Polski to coś, co nazwałbym pokoleniem 50+. Proszę mnie źle nie zrozumieć, mam wielu wspaniałych przyjaciół dobrze po pięćdziesiątce; są to aktywni i wytrwali patrioci. Niestety jednak, wśród tej grupy znajduje się wielu ludzi, niejednokrotnie bardzo wartościowych, którzy panicznie boją się Internetu i nowoczesnych środków komunikacji. Są to ludzie, którzy za Chiny ludowe nie dadzą się posadzić przed komputerem, święcie przekonani, że gdy nacisną niewłaściwy guzik, to „wszystko się zepsuje”. Nie chce się im także kupować gazet; a gazety to coś bez czego starsze od nich pokolenie nie wyobraża sobie życia. Zauważyłem zresztą niejednokrotnie, że to właśnie starsi ludzie prędzej przyswajają sobie nowinki technologiczne niż pokolenie średnie. Niejeden raz w rozmaitych hot-spotach widywałem niemalże przedwojennych dziadków, pracowicie stukających w klawiatury grubych, przedpotopowych laptopów, które jednakże mają tę miłą właściwość, że ciągle działają. Te osoby nie boją się nowinek, nawiązują kontakt, przekazują sobie informacje, a łączność – co zawsze z uporem maniaka powtarzam – to rzecz niesłychanie ważna. Tylko dzięki niej możemy być razem i realizować swoje wspólne cele.

Niestety, wielu ludzi wybiera najprostszą opcję – po kolacji zasiadają w fotelu i włączają telewizor. I potem jest tak, jak w starej piosence Jacka Kleyffa z „Salonu Niezależnych”: w telewizji pokazali, a uczeni potwierdzili… – no i nieśmiertelne: Chmurka się przejęzyczyła, jaja nie do wytrzymania.

P.S. W związku z moim poprzednim tekstem, naszych Przyjaciół z Nowego Jorku informuję, że moje wieści o rozwiązaniu przez red. Tomasza Sakiewicza Klubu krakowskiego „Gazety Polskiej” były mocno przesadzone.

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small