Dziś, dnia 17.12.2015 roku o godzinie 17.oo Klub „Gazety Polskiej” Rypin zorganizował „WIEC PAMIĘCI” tragicznych wydarzeń grudnia 70 i 81 roku na placu przy ul Nowy Rynek w Rypinie, przewodniczący Klubu wygłosił ( kolorem zaznaczony własny tekst) przemówienie z wykorzystaniem materiałów źródłowych z tamtych tragicznych grudniowych dni. Wystąpił również przewodniczący z rypińskiej Solidarności nawiązując w swoim wystąpieniu do tragedii z Kopalni Wujek ofiar jakie ponieśli górnicy podczas stanu wojennego.
Do wiecu był transparentu od Klubu „GP” Rypin z przesłaniem dotyczącym tamtych tragicznych, krwawych dni, w załączeniu fotorelacja, tekst wystąpienia przew. Klubu „GP” Rypin, po wystąpieniach odśpiewano hymn narodowy, zapalono znicze dla upamiętnienia ofiar grudnia 70/81, które przeniesione zostały po zakończeniu pod pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego.
Klub „Gazety Polskiej” w Rypinie
CZOŁGI JADĄ NA GÓRNIKÓW W WUJKU
17 grudnia 1970 r. władza strzelała w Gdyni do robotników. Mijają 45 lata od dramatycznych wydarzeń na Wybrzeżu
Witam zebranych w dwie krwawe rocznice w 45 i 34 Polskiego grudnia roku 1970 /1981 jakie pozostawili po sobie komunistyczni siepacze na usługach Moskwy. Tamte grudniowe dni były inne od dzisiejszego deszczowego dnia, jest różnica pomiędzy tamtym czasem , a dzisiejszym dniem. Tamten grudzień 70 roku podobny był tylko pogodą grudzień 81 roku był już mroźny , śnieżny i ponury jednocześnie jak cały okres stanu wojennego. Grudzień na wybrzeżu rozpoczął się pokojowymi protestami robotników gdy rząd Wiesława Gomułki podniósł ceny żywności przed świętami Bożego Narodzenia. Od tego zaczęły się wydarzenia w Gdyni, Szczecinie, Gdańsku , Elblągu, ludzie wyszli na ulice zaprotestować przeciwko tym podwyżkom, a Gomułka odpowiedział na protesty siłą militarną.
W rejon Trójmiasta ściągano jednostki milicyjne, zarządzono podwyższony stan gotowości bojowej lokalnych jednostek wojskowych, a oddziały wojsk wewnętrznych wprowadzono już do akcji.
15 grudnia strajki wybuchły w Gdyni, Elblągu, Słupsku i Szczecinie.
Od rana w Warszawie obradował najwyższy sztab kryzysowy pod przewodnictwem Władysława Gomułki. W jego skład obok I sekretarza wchodzili: przewodniczący Rady Państwa Marian Spychalski, premier Józef Cyrankiewicz, minister spraw wewnętrznych Kazimierz Świtała, minister obrony narodowej gen. Wojciech Jaruzelski, komendant główny MO gen. Tadeusz Pietrzak, kierownik Wydziału Administracyjnego KC Stanisław Kania oraz trzech sekretarzy KC, wśród nich Mieczysław Moczar. Po krótkiej dyskusji Władysław Gomułka podjął decyzję o zezwoleniu na użycie broni.
17 grudnia 1970 r. w Gdyni wojsko otworzyło ogień do robotników idących do pracy. Było to najtragiczniejsze wydarzenie w czasie pacyfikacji robotniczych protestów na Wybrzeżu dokonanej przez władze komunistyczne – w jej wyniku zginęło 45 osób, a 1 165 odniosło rany.
Siły porządkowe do późnych godzin nocnych brutalnie rozpraszały tłum. Do starć dochodziło głównie pod budynkiem KW, Dworcem Głównym i na Wałach Piastowskich. W niektórych miejscach podpalano samochody, kioski z gazetami, wybijano szyby wystawowe. Padły pierwsze strzały. Setki osób zostało pobitych i zatrzymanych.
Grudzień 1981 roku
W nocy tuż przed północą 12 grudnia 1981 rok łamiąc komunistyczną konstytucję komunistyczny gen. Wojciech Jaruzelski wprowadził nielegalnie stan wojenny, którego następstwami były zbrodnie ZOMO na bezbronnych robotnikach . Powtórzyła się sytuacja , kiedy komunistyczna władza strzelała ponownie do robotników.
Jan Stawisiński, Krzysztof Giza, Andrzej Pełka, Joachim Gnida, Ryszard Gzik, Zbigniew Wilk, Józef Czekalski, Bogusław Kopczak i Zenon Zając. To dziewięciu górników z kopalni Wujek, zabitych przez ZOMO podczas pacyfikacji kopalni 16 grudnia 1981 roku. W ramach obchodów 34. rocznicy pacyfikacji kopalni Wujek odbędzie się ceremonia wręczenia Krzyży Wolności i Solidarności działaczom opozycji antykomunistycznej przez prezesa IPN i pośmiertnie otrzymają je również górnicy polegli w Wujku.
W nocy z 12 na 13 grudnia, gdy wprowadzono stan wojenny, milicja wyciągnęła z domu przewodniczącego Solidarności kopalni Wujek Jana Ludwiczaka. W poniedziałek, 14 grudnia wzburzona załoga ogłosiła. „ Zażądali powrotu przewodniczącego, wypuszczenia aresztowanych, później także zniesienia stanu wojennego i przywrócenia Solidarności. Proszono ich o przerwanie protestu, grożono – nie zmienili decyzji. „
16 grudnia – czołgi jadą na górników
16 grudnia około godziny 9 na teren kopalni Wujek przybył dyrektor Maciej Zaremba, zastępca szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego, płk Piotr Gębka z płk. Czesławem Piekarskim i wiceprezydentem Katowic – Jerzym Cyranem.
– Zwołano nas na plac. Przedstawiono nam ultimatum, że mamy opuścić teren kopalni. W przeciwnym razie zostaniemy usunięci siłą – przypomina Pluszczyk.
Jednak spotkanie zaczęło się spokojnie. Pułkownik Gębka próbował grać na sentymentach. Wspominał, że zna górnictwo, że jego ojciec pracował na kopalni. Dodał też, że „Wujek” jest jedynym protestującym zakładem pracy w Polsce. Jak wspomina Pluszczyk, górnicy zareagowali na to kłamstwo gwizdami i okrzykami, następnie zaintonowali i zaczęli śpiewać hymn państwowy oraz pieśń „Boże, coś Polskę”. Gębka nie zdołał nic więcej powiedzieć.
Był taki moment, że chcieliśmy go wysłuchać, ale kłamstwo przekreśliło wszystko. Tymi okrzykami zostali pożegnani – dodaje.
Górnikom kazano się rozejść, w przeciwnym wypadku – jak zapowiedziano – o godz. 11 zostaną użyte siły. W tym czasie, zgodnie z zarządzeniami, przygotowano już – o czym strajkujący wiedzieć nie mogli – oddziały w szpitalu w Katowicach-Ochojcu, głównie chirurgię, laryngologię i wydziały wewnętrzne. W szpitalu pozostawiono tylko pacjentów, których nie można było zwolnić do domów. Przygotowano 150 wolnych łóżek.
Protestujący na opuszczenie kopalni dostali dwie godziny. Gdy nie zareagowali, rozpoczęło się „odblokowanie” kopalni. Określenie, które nadal funkcjonuje w encyklopediach, niewiele jednak mówi o skali sił skierowanych na „Wujek”.
– 22 czołgi, 45 wozów opancerzonych, kilkadziesiąt różnego rodzaju sprzętu, armatki wodne, suki więzienne, które miały nas stąd zabierać. Potężna kolumna z kilku stron, to wszystko jechało na kopalnię. Blisko dwa tysiące milicjantów, tysiąc żołnierzy. To właśnie miało pomóc w „odblokowaniu” – wylicza Pluszczyk.
Najpierw pod kopalnię podjeżdżały osobowe i ciężarowe pojazdy milicyjne oraz wojskowe gaziki, a dopiero potem wozy BWP, Skot-y i czołgi: T-54, T-72 z Pułku Zmechanizowanego Piechoty z Opola.
16 grudnia 1981 roku krótko przed południem rozpoczął się szturm. Pięć kompanii ZOMO, siedem armatek wodnych, 3 kompanie wozów bojowych piechoty, jedna kompania czołgów i pluton specjalny ZOMO spacyfikowało strajkujących górników kopalni Wujek. Zginęło dziewięciu górników.
To miał też być przykład dla reszty kraju. WRON-a nie żartuje, strajki będą łamane siłą. Po strajku górnicy byli nadal prześladowani, zwalniani z pracy, a organizatorzy protestu zostali skazani na więzienie. Milicjanci z plutonu specjalnego nie ponieśli wówczas żadnej kary. Dwadzieścia osiem lat później zostali w końcu skazani. Wydający rozkazy pozostali bezkarni.
W wierszu Jana Krzysztofa Kelusa „Elegia grudniowa” czytamy:
(…)
Za trzy dni zabiją ludzi
tak po prostu przed kopalnią
mundurowa kukła powie
że zginęli znowu ludzie
(…)
Czy powieszą na latarniach,
czy potrafią wam wybaczyć,
czy po prostu w szklany ekran
szklanym wzrokiem będą patrzeć? …
CZĘŚĆ ICH PAMIĘCI, CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!